Nie szczepisz? Zapłacisz grzywnę. Dla dobra Twojego dziecka.

Nie szczepisz? Zapłacisz grzywnę. Dla dobra Twojego dziecka. Autor: Counselling, na licencji CC0 Creative Commons, pixabay.com
Dziś refleksyjnie. O płaceniu grzywien w celu przymuszenia do poddania się obowiązkowi szczepień. Z punktu widzenia Matki.

Gdzie trafiają pieniądze ściągane z grzywien? Na jakie cele są kierowane? Z chęcią się dowiem jak to jest.(?)

Dopóki szczepiłam nie wychodziłam poza szereg. Mogłam powiedzieć, że trafiałam na fajną lekarkę - pediatrę, która prowadziła syna przez pierwsze 3 miesiące jego życia. Chwaliłam sobie bardzo. W czasie rozmowy o szczepieniu słuchałam jej porad. Nawet przez ułamek sekundy nie miałam wątpliwości, że ryzykuję, że podejmuję niewłaściwą decyzję. Byłam jedną z miliona kobiet, matek, Polek, które szczepią, a teraz? Jak sztywny światopogląd może ulec odwróceniu w jednej chwili...

Jak to jest? Jeżeli postępujesz tak jak większość to jest uznawane za słuszne, poprawne społecznie. Kiedy pojawiają się problemy zostaje się samemu.(?) Czemu nie ma chętnych do niesienia pomocy? Hmm, pytam w czym jest problem? Przecież tak społecznie kochamy dzieci? Tak się o nie troszczymy? Dziecko nie może zachorować na chorobę zakaźną ponieważ grożą mu niebezpieczne powikłania... Czyż nie? Dziecko zaszczepione to bonus dla państwa. Państwo narzuca szczepienia, więc dlaczego następnie odcina się od dziecka z powikłaniami po szczepieniu? Gdzie w tym logika?

W naszym przypadku państwo niewiele zapłaciło za leczenie syna. Wizyty u neurologa co 3 miesiące , które zresztą były jawną kpiną. Rehabilitacji na NFZ nie mieliśmy gdyż NFZ w moim mieście finansuje tylko rehabilitację metoda Vojty, za którą bardzo dziękuję. Zrezygnowałam i nie planuję korzystać więcej. Na ten temat  pisałam oddzielny post w dziale Historia mojego syna. Z przychodni otrzymywałam skierowania tylko na badanie moczu, posiew, morfologię, poziom żelaza. Nawet CRP nie miał sprawdzanego ani razu. Niewiele tego. W skrócie. W rzeczywistości trzeba radzić sobie samemu, mieć gruby portfel na prywatne usługi i to nie zawsze trafiając na odpowiedniego lekarza.

Rodzice nieszczepiący dostają grzywny w różnych wysokościach: 300zł, 500zł, 1000zł, 1500zł, 2000zl, 2500zł, 3000zł. Na jednego rodzica, przy jednym dziecku.
W 2018r płaca minimalna wynosi 2100 brutto. Do tego można  wliczyć (lub nie) zasiłek 500+, świadczenie pielęgnacyjne, czy inne.
Rodzina musi regularnie opłacać rachunki, spłacać ewentualne kredyty (W Polsce wiele rodzin posiada własne M. na kredyt). Trzeba utrzymać domostwo, siebie, dziecko. Doliczyć należy koszty leczenia, konsultacji po tym jak przymusowe szczepienia zabrały zdrowie dziecku. Dobrze jest jeszcze jak rodzice sami są zdrowi i oby to trwało jak najdłużej.
Dochodzi grzywna na dwoje rodziców. Jedna, druga. Wszystko dla dobra dziecka. Co z tego, że wysokość grzywny przewyższa dochód rodziny? Przecież to z góry wiadomo, że rodzina nie posiada takich kwot i nie będzie w stanie ich wypracować. Musi się albo zadłużyć albo coś sprzedać. Cokolwiek, aby te pieniądze zdobyć. Kosztem spadku jakości życia całej rodziny, w tym dziecka. Można ewentualnie nie płacić rat kredytu, nie płacić rachunków i zamieszkać pod mostem. Wtenczas dziecko trafi do Domu Dziecka gdzie już urzędnicy będą  mogli dać mu to co mu potrzebne do życia - czyli zaszczepić go i pozostawić go samego z konsekwencjami na dalsze życie. Nie będzie tu istotne jakie pojawią się kolejne powikłania poszczepienne, że rodzina zostanie rozbita. Najważniejsze jest dziecko albo wypełnianie przepisów za wszelką cenę.

Rodzice muszą zbierać pieniądze na grzywny. Środki te trafią do państwa, a nie do dziecka poszkodowanego przez szczepienia. To jest patologia. Zamiast pomóc rodzinie, pomoc temu dziecku, żeby mogło normalnie się rozwijać, aby było bezpieczne, to uderza się z każdej strony w rodzinę. Gnębi się ją poczuciem winy, zastraszaniem, niszczeniem psychicznym i finansowym. W imię czego?
Jeżeli wszyscy lekarze  ustawieni w jednym szeregu twierdzą, że NIE WIEDZĄ co się będzie dziać z dzieckiem po podaniu kolejnej szczepionki. NIE MOGĄ zagwarantować, że nie pojawi się kolejne powikłanie - to niech mi ktoś wyjaśni - po co ryzykować życie i zdrowie takiego malucha? Dlaczego gnębi się rodziców? Co ci rodzice w takiej sytuacji czynią niepoprawnie? To byle złodziej ma prawo do obrony prawnej. Więcej praw ma gwałciciel niż tacy rodzice. Rodzice z góry są skazywani bez rozprawy sądowej. Z góry dostają wyrok i karę.
Żeby ta kara była jednorazowa... Tak nie jest. Rodzice będą niszczeni przez aparat państwowy do momentu, aż się poddadzą i zaszczepią dziecko. Jeżeli u dziecka już były powikłania na tle neurologicznym, to już nie wiem co dalej robić z takim dzieckiem. Po uzupełnieniu całego pakietu zaległych szczepień. To wyrok na dziecku. Stracone życie tego dziecka.

W jakiej chorej sytuacji stawia się rodziców nieszczepiących? Jaki jest wybór? Ubóstwo, bezdomność? Albo poddanie się i zostawianie dziecka na pastwę chwilowego zainteresowania lekarzy i urzędników, którzy za chwilę umyją ręce od wszystkiego?

Więcej na temat historii syna można przeczytać w dziale: "Historia mojego dziecka".
Kim jestem?  Na początek. Kim jestem? O blogu nie-szczepie. 
Słów parę do rodziców szczepiących:   Do rodziców pro-szczepiennych. 
Jakie mam korzyści z tego, że nie szczepię? Jakie mam korzyści z tego, że nie szczepię dziecka?

Izabela


 Zapraszam na facebooka :-) link

About Nie szczepię

Nie szczepię
Recommended Posts × +

8 komentarze:

  1. Cześć trafiłam przypadkiem na twojego bloga.
    Wiesz nie jestem przeciwna szczepionkom, ALE uważam że każdy rodzic powinien móc sam zdecydować czy podać tą czy tamtą szczepionkę dziecku i czy w ogóle ją podawać.
    NIE ROZUMIEM przymusu szczepień. NIE ROZUMIEM dlaczego noworodkowi jest podawana taka ilość szczepień, oraz dlaczego w ciągu pierwszy kilku lat jego życia pakuje się w niego taką ilość szczepień.

    Sama jestem z pokolenia gdzie byłam szczepiona, i tak samo moje koleżanki i koledzy i nic złego się nam nie zdarzyło.

    Więc nie jestem w stanie w 100% powiedzieć że szczepienie jest złe.

    Ale jestem w stanie powiedzieć w 100% że społeczeństwo nie wie co to jest NOP, że lekarze udają że NOP nie istnieje i że nie ma absolutnie żadnego systemu który by rzeczywiście NOPy kontrolował, spisywał a już tym bardziej przeciwdziałał.
    Nie ma urzędu/instytucji która by wspomagała obywateli u których NOP wystąpił.

    Nikt na szczepieniach (pamiętam swoje) nie mówił że mogą być skutki uboczne i że należy natychmiast powiadomić lekarza, pogotowie itp. Zazwyczaj bagatelizowano mówiąc może być zaczerwienienie i przez pierwszą dobę stan podgorączkowy. Pamiętam że to moja mama pilnowała by lekarz przed szczepieniem mnie zbadał i pilnowała by nie szczepił jeśli miałam tydzień wcześniej katar albo gdy jeszcze go miałam.

    O NOP tak naprawdę dowiedzieliśmy się u alergologa, gdy mama zdecydowała się brata odczulać. A przecież odczulanie to nic innego jak sukcesywne podawanie szczepionek.
    Alergolog bardzo pilnował tego by osoba która jest odczulana nie opuszczała przychodni przez bitą godzinę od szczepienia, mało tego nie było mowy o pójściu na inne piętro a pójście do toalety miało być z poinformowaniem pielęgniarki.
    Skoro przy odczulaniu można zachować staranność w informowaniu pacjenta, to dlaczego nie można tego przenieść na standardowe szczepienia?
    Dlaczego lekarze tak się wzbraniają przed przekazywaniem informacji....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Pani rozterki. Wcale nie trzeba być przeciwnikiem szczepień aby rozważać, zadawać pytania. Nie wiedziałam nawet, że powinno się odczekać dłuższy czas po odczulaniu... Mnie dopiero NOP nauczył, pokazał, jak wielu spraw nie dostrzegałam. Człowiek idzie szczepić i wyłącza po prostu myślenie. Działa jak dobrze zaprogramowany automat - bo tak robią wszyscy. Nawet za tym nie musi kryć się jakaś zła intencja. Rodzice chcą dla swojego dziecka tego co najlepsze, chcą go chronić na ile mogą. System nie działa prawidłowo a na dodatek działa opresyjnie na rodziny, które chce się zepchnąć na margines, wyśmiać je, obciążyć je karami finansowymi, tylko za to, że widzą problemy inaczej, że mają odwagę mówić o tym, stawiać pytania i oczekiwać przede wszystkim bezpieczeństwa dla swoich dzieci. Cieszę się, że trafiła Pani na bloga. Może i przypadkiem, ale jednak. :-) Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Bo system ma ludzi za nic my to tylko za cyfry i nikogo nie interesuje los rodziny i chorego dziecka poza tym jak można stwierdzić bez długoterminowych badań prowadzonych przez osobny wydział bez "sponsorów" czy nam nic nie dolega,a te wszystkie alergie, uczulenia, zmiany nowotworowe itd nie jest właśnie od tych medycznych eksperymentów z rtęcią, aluminium i innymi związkami ? Proszę zacznijcie myśleć bo to Twoje dziecko, a nie lekarza. To ma być Twój wybór nie urzędnika .... Żadne pieniądze nie zwrócą krzywdy i męczarni dzieciaka przez resztę życia !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry wpis, witamy w skorumpowanej, pozbawionej własnego zdania matce Polsce, omamionych matkach, które to oczy wydrapią sądząc,że szczepionki są dobre"są bo są" Ile to blogów podjęło akcję"{ szczepimisię{" promując szczepienie, obrażając anty- szczepionkowców, ludzi w tragedii własnego dziecka. Premier powiedział jasno, mamy zobowiązania i w reformie zdrowia nic się nie zmieni. A mogło by, niestety dużo a jednak jeszcze zbyt mało nas jest, by uchronić tych najmniejszych, niewinnych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam porownanie dwojki dzieci - jedno szczepione drugie nie - roznica kolosalna. Dziecko nie szczepione niw choruje wcale, drugi non stop cos przynosi, wiec cos musi byc na rzeczy a tym czyms ze nas zmuszaja jest - KASA !!! Chore dziecko - non stop wizyty w roznych poradniach astmatycznych, alergologicznych i tona lekow. Z nieszczepionych dzieci nie ma biznesu !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że Twoje dziecko jest w lepszym stanie niż moja córka. Mam nadzieję, że lepiej trafiłaś niż my. Cieszę się, że coraz więcej rodziców zaczyna się otwierać i mówić o tym co ich spotkało. Nikt nie powinien cierpieć, a dzieci szczególnie. Większość cierpienia dzieci spowodowane jest przez dorosłych. Szkoda tylko, że właśnie często rodzice tych dzieci nie potrafią spojrzeć i przyznać się, że czegoś nie widzieli. A system jak zwykle bezduszny. Liczą się papierki, statystyki, procenty. Byle wszystko się zgadzało. Smutne.
    Życzę dużo zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też byłem szczepiony w latach 70-tych, ale: nie było ich tyle ile jest teraz, nie było kombajnów, nie wiemy ile było NOP-ów bo czerwoni oficjalnie tego nie podawali. Teraz to jest szczepienny FASZYZM - obowiązek -przymus: ilość szczepionek jest zatrważające, kombajny typu 6 w 1, zero odpowiedzialności państwa. kiedyś produkowali samochody, które jeździły przez 20 lat, niepsujące się pralki itd. Kiedyś było inaczej, teraz mamy dyktat ponadnarodowych koncernów i gigantów typu MERC, SANOFI oraz rzesze beneficjentów biorących łapówy. Biznes is biznes

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze niedawno zachowywane były pozory, że wiele działań rządowych to ochrona ludzi przed chorobami, przed zanieczyszczeniem środowiska i były powołane do takich zadań specjalne zespoły.. i np. sanepid badał w laboratoriach żywność (wyrywkowo) a teraz ... sanepid nie potrzebuje już laboratoriów, rozprowadza szczepionki, lekarz nie ochrania nam zdrowia lecz sprzedaje nam leki, które przedstawiciel farmacji mu "zalecił do promowania".. Nie sądzicie chyba,że rząd ma zamiar dbać o naród... jeśli uważacie , że dba ,to na pewno nie jest to naród
    nasz.

    OdpowiedzUsuń